Prażucha jest rzeczą zapomnianą niesłusznie. Niegdyś jadano tę arcyprostą potrawę w całym Beskidzie i nie tylko. Jej nazwa wzięła się stąd, że mąkę należy najpierw uprażyć na patelni, co pozwala uzyskać cudowny, lekko orzechowy smak. Wędzoną słoninę z mangalicy zamienić można rzecz jasna boczkiem.
Na suchej patelni uprażyć mąkę ciągle mieszając i uważając, by jej nie przypalić. Mąkę przesypać i stopniowo wlewać wrzącą wodę (w proporcji 1:1 z mąką) ciągle mieszając, by nie powstały grudki. Włożyć do piekarnika nagrzanego do 170-180 st. C. na 20 minut. Ze słoniny odciąć skórkę, pokroić w kostkę i usmażyć skwarki. Wyjąć z piekarnika garnek z mąką i łyżką nakładać na talerz kluski, każdorazowo mocząc wcześniej łyżkę w wytopionym tłuszczu. Porcję posypać skwarkami i pokruszoną bryndzą.